Brzaskun

Zapachniało świtaniem w czarnych gęstwach boru,
Wiatr poruszył igliwie, niosąc zapach wschodu.
Błysnął szablą! - W podwojach szlacheckiego dworu
Brzask podążył świetlistą smugą do ogrodu.

Słonecznego kontusza rozchyliwszy poły,
Gdy domostwo pijane mocno jeszcze spało,
Jął przenikać swym światłem pobliskie stodoły,
Poloneza czarciego tańcząc pod powałą!

Na przestworza, na oścież, na mgieł przenikanie,
Byle szybciej i dalej - i widniej! - rzecz jasna!
Rozhulało po dworku się to Jaśniepanię!
Podążyła w ślad za nim świta jego własna:

Roje świetlnych diablików, co błyszczą i giną
Tysiącami w sekundy jednym krótkim trwaniu.
Zaśpiewało słonecznie niebo nad doliną,
Nad sarmackim domostwem pogrążonym w spaniu.

Uciekł Brzaskun - jak przyszedł - pospiesznie w zaświaty,
Przegoniony kopniakiem deszczowego buta.
Zaległ cień, wyganiając Czorta z polskiej chaty.
Tylko imię zostało - a brzmiało: Boruta.

15 grudnia 2017 r.