Żertwa Poranna



Mój cichy Boże nienazwanej chwały,
Są w moim życiu chwile światłocienia,
Gdy, będąc ciałem w ziemskich świata sferach,
Duchem wzlatuję w odległe bezmiary
I zwiedzam sobą nieznane obszary,
Gdzie wszelka ludzka ułomność umiera.
Mój cichy Boże, Poezjo Istnienia,
W porannym słońcu sobą oniemiały!

Ty żyjesz w każdym kunszcie pajęczyny
I w każdym szepcie pośród chłodnej trawy,
Z każdej gałęzi tętniącego boru
Bije Twa Świętość w panteizmu toni.
Nie chcę ni jednej twarzy Twej uronić,
Żadnego dźwięku, smaku czy koloru.
Święte mi wszelkie Mocy Twej przejawy,
Witalna Siło, Duchu Praprzyczyny!

Wielbiciel życia, adorator Woli,
Boskich instynktów kierujących światem,
Żerzec pośrodku upadłych eonów,
Wojownik Świtu, piewca Nowej Ery -
Zwalczam mrokliwe umysłów bariery,
By głos się rozległ pradawnych demonów
I powróciło Imperium bogate,
Powstawszy z pyłu zaklętej niewoli!

6 stycznia 2003 r.